Wpływowe polskie kobiety, z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, zaproponowały rząd swoich marzeń, tzn. złożony tylko z nich.
Część ministrów w tym gabinecie cieni (choć to słowo brzmi głupio tego dnia) sprawowała już najwyższe funkcje państwowe, a część z nich nie zaznaczyła się niczym wyjątkowym. Jednak większość gabinetu to panie znane z sukcesów zawodowych, które nie piastowały dotychczas funkcji państwowych. Wnoszę stąd, że "dream team" może być efektywny tylko wtedy, gdy mężczyźni nie będą przeszkadzać. Gdyby jakiekolwiek lobby męskie zaproponowało gabinet, którego jedynym wyróżnikiem byłaby płeć, wybuchłby skandal. A tu nie. Chyba, że mamy do czynienia z prowokacją intelektualną.
Jako uważny obserwator sceny politycznej i towarzyskiej dostrzegam też kilka zjawisk wyjątkowych. Oto kilka pań z PO, w końcu partii rządzącej, decyduje się objąć teki w gabinecie cieni wobec… własnego premiera i rządu! Z kolei Jolanta Kwaśniewska godzi się być podwładną Danuty Huebner!
Koniec świata.
PS. A w ogóle wszystkim kobietom składam dziś najlepsze życzenia! Moi współpracownicy w wielu miastach Wielkopolski tradycyjnie rozdają dziś Wielkopolankom kwiaty, a w Koninie, Czarnkowie i Kaliszu rozstrzygają się właśnie organizowane przez moje biuro konkursy na EuroLady – kobiety, które skutecznie i aktywnie wykorzystują europejskie fundusze. Jeszcze raz – wszystkiego najlepszego!
